sobota, 18 lipca 2015

Kto nie używa presupozycji, niech pierwszy rzuci kamień!

Świat jest złożony. Każdy ma do opowiedzenia swoją historię, każdy coś przeżył, każdy ma bogate życie. Czasem tylko nie potrafi tego zauważyć, wyłuskać z codzienności tych chwil, które są inspirujące i bogate w zajawki myślowe.

Dlaczego o tym piszę?

Na pewnej grupie pojawił się temat dyskusji istniejący zupełnie poza głównym nurtem i celem grupy; ktoś zacytował Mateusza Grzesiaka, wyśmiewając jego wypowiedź. Jakoś mnie to uderzyło, bo zawsze doszukiwanie się dziury w całym mnie uderza. On jedynie wyraził swoją opinię na temat tego, jak wielu niepotrzebnych rzeczy uczymy się w szkole (podstawowej / gimnazjum / liceum), a przypisuje mu się całkowite negowanie dorobku naukowego ludzkości. Grzesiak chciał, moim zdaniem, jedynie zobrazować to, o co mu chodzi, za pomocą jaskrawego przykładu. Spotkał się z zarzutami ze strony jego przeciwników. 




Żeby nie być gołosłowną, zacytuję przytoczony tam fragment:
Pracując w wielu kulturach zorientowałem się, że Polacy mają taki fetysz na naukowy papier, że wolą niepraktyczną naukę niż praktyczną metodę, która nie została przepuszczona przez laboratorium, ale świetnie działa. Do dziś, gdy coś opisuję, to dostaję systematycznie (tylko w Polsce) komentarze o źródła badań moich twierdzeń, choć jestem przekonany, że ludzie i tak ich nie czytają. N a u k a  j e s t  f a j n a. Praktyka jest fajniejsza. Jest masa niezwykle mądrych ludzi, którzy są inteligentniejsi niż aktualnie obowiązujące modele naukowe i świetnie sobie radzą. Nie jest udowodnione naukowo, że kocham moją żonę. Ale to działa.
Przestałem też wierzyć, że rzeczy takie jak budowa pantofelka, wiedza na temat wydobycia węgla w Chinach czy liczenie pola figur geometrycznych do czegokolwiek mi się przydadzą w życiu. Wszystko to się zapomina i nigdy się z tego w praktyce nie będzie korzystało. Kiedy wreszcie głośno się przyznamy przed naszymi dziećmi, że większość rzeczy których uczą się w szkole można sobie o kant tyłka rozbić, bo nigdy z tego nie skorzystają?
Jest tam napisane nawet, że nauka jest fajna. Czy jest tam gdzieś jakiekolwiek jej negowanie? Otóż właśnie. Ale zawsze widzi się to, co chce się zobaczyć. Od zawsze tak jest.

Pewna osoba na grupie zaproponowała również zajrzenie do dwóch artykułów z Tygodnika Powszechnego oraz poleciła rzekomo otwierającego oczy bloga. Z TP przeczytałam jedynie dostępne fragmenty (niestety, skoro portal się barykaduje, to nie będę przez owe barykady przechodzić), bloga przejrzałam nieco dokładniej.

Oto, co widnieje jako motto na jego stronie głównej:
 Żyj bezpiecznie, rozpoznaj manipulację. Dowiedz się jakie techniki są wykorzystywane w celu wywieranmia (pisownia oryginalna) wpływu na jednostki, grupy i kolektyw. Uodpornij się.

Dalej, w dziale Intro, czytamy:
Rozwój osobisty to indywidualna ścieżka każdego człowieka, każdy z nas potrzebuje czegoś innego. Jest wiedza, która rzeczywiście pomaga w życiu, i sprawia że można przejść tą drogę o wiele sprawniej, łatwiej, szybciej i czerpiąc z tego o wiele więcej radości. Można nauczyć się rozwiązywać własne problemy i zrozumieć to, co wcześniej było poza nami, nie do pojęcia. Jak więc rozróżnić oszustów i manipulatorów od ludzi, którzy dysponują odpowiednią wiedzą i są tu, aby Ci rzeczywiście pomóc? Ten blog jest stworzony właśnie po to, aby odpowiedzieć na to pytanie. Na konkretnych przykładach będziemy pokazywać w jaki sposób można wpływać na tłumy. Rozpoznanie technik pozwoli Ci zawczasu wykrywać próby perswazyjne i pozostać bardziej świadomym. Będziemy pokazywać w jaki sposób działa ludzka psychika, dowiesz się tu jakich technik używają manipulatorzy typu Mateusz Grzesiak, politycy, telewizja i pozostałe środki masowego przekazu oraz to, co jeszcze nam wpadnie w ręce.
Jakie jest moje zdanie? Mogłabym napisać: jaka jest prawda, ale nie chcę tworzyć jakiegokolwiek monopolu na prawdę, bo nikt go posiadać nie powinien.

W rzeczywistości jest tak, że wszystko jest manipulacją. Wszystko jest wyposażone w implikatury, presupozycje, wszędzie znajdują zastosowanie reguły konwersacyjne, chwyty retoryczne. Każdy ich używa, często o tym nie wiedząc.

Stąd bardzo bawią mnie blogi ostrzegające ludzi przed manipulacjami. Wszystko bowiem sprowadza się do wywierania wpływu na ludzi. Nawet niewinna konwersacja w sklepie czy prośba o wyniesienie śmieci czy zmycie naczyń. Nie zawsze ma się złe intencje, owszem. Ale wątpię, by w gruncie rzeczy jakikolwiek trener miał na celu coś skrajnie złego.

Zarabia na tym pieniądze? Dobrze, dlaczego nie? Skoro ludzie z własnej woli płacą za pewne jego usługi? Nikt nikomu do głowy pistoletu nie przysłania, ani dosłownie, ani w przenośni. Jeśli ktoś jest podatny na wpływy... cóż. Każdy jest w jakimś stopniu. Tutaj już przydają się umiejętności racjonalnego myślenia i świadomość własnych potrzeb. Nie da się kogoś całe życie za rączkę prowadzić, trzeba używać mózgu, bo to organ najważniejszy w życiu (zaraz obok serca).

Niech ktoś mi powie, że zachęcanie do pozytywnych zmian jest złe. Poważnie ktoś może pomyśleć, że to złe, że Mateusz Grzesiak zachęci kogoś do nauki języków obcych? Albo może być złym, że Ewa Chodakowska zachęca kobiety do ruszenia się z kanap i zrobienia paru ćwiczeń? Stagnacja jest zła. Stagnacja, która powoduje, że umysł kostnieje, zmyka się w sztywne ramy.

Ktoś powie, że samorozwój to pułapka. Jasne, trzeba znać umiar, jak we wszystkim, nie można z dnia na dzień zmienić wszystkiego. Ale ja z dnia na dzień przeszłam na weganizm, udało mi się to, i uważam to za jedną z najlepszych decyzji w moim życiu. Szkodliwe to może być przekonanie, że nic już mnie nie czeka w życiu i nie warto próbować.

Trzeba mieć po prostu oczy, uszy i umysł szeroko otwarte, by wiedzieć, czego się naprawdę potrzebuje. To wymaga nieraz głębokiej samoświadomości, ale kto jej nie potrzebuje? Skoro ktoś żyje bez zastanowienia, z dnia na dzień, bez rozwoju, to czym się różni od robota? Jesteśmy ludźmi i korzystajmy z tego. Bo myślenie jest za darmo.

1 komentarz:

  1. Obawiam się, że akurat ten "otwierający oczy bloger" to zwyczajny hejter

    OdpowiedzUsuń