środa, 11 listopada 2015

Sufrażystka: film historia


Zawsze interesowałam się kobietami, ich historiami. Może też trochę dlatego, że sama nią jestem. Niemniej jednak ich losy zawsze wydawały mi się ciekawsze, niekoniecznie w dobrym znaczeniu tego słowa. Kręte, skomplikowane, naznaczone rzeczywistą walką (nie machaniem szabelką i małą wielką polityką). Dlatego zdecydowałam się pójść na "Sufrażystkę" do kina. Czy żałuję?
Nie mogę powiedzieć, że żałuję, jednak to film z wieloma znakami zapytania. Chyba głównie ze względu na historię w nim opowiedzianą warto się na niego wybrać. Poza tym, bije od niego pewna siła, moc, ale to dzięki kobietom. Po prostu, It was never a dress

To, co najbardziej mnie zirytowało w kontekście samej promocji filmu, to jego plakat i zwiastun (nie wiem, jak reszta kampanii; nie przyglądałam się). Wszędzie tam, w tle, pojawia się Meryl Steep. Nic w tym dziwnego, wielka gwiazda kina, lecz... Lecz w tym filmie pojawia się w jednej, krótkiej scenie. Owszem, grana przez nią postać przyświeca całej idei filmu, ale chyba nie o to chodzi. Została pominięta cudowna Anne-Marie Duff, odgrywająca rolę Violet. Moim zdaniem to jej twarz powinna znaleźć się na plakacie. Trochę zabawny wniosek w kontekście całej wymowy filmu.

Wnioski płynące z filmu są zarazem inspirujące i przykre. Czy naprawdę trzeba aż takiego poświęcenia, by wywalczyć sobie to, co w dzisiejszych czasach wydaje się oczywiste?

Czuję, że tak samo będzie ze związkami partnerskimi. Za 50 czy 100 lat będzie się kręcić filmy o Stonewall (wiem, są dokumentalne, jeden komediodramat, ale to nie ten kaliber), ludzie będą się zastanawiać, jak to się stało, że w wielu krajach tak późno to wywalczono. Najśmieszniejsze jest to, że to wszystko prawa. Nikt nikomu tego nie narzuca. Nikt nie zmusza osób heteroseksualnych do bycia w związkach jednopłciowych. To raczej wyrażenie tezy żyj i daj żyć innym

Moim małym, osobistym marzeniem jest to, by tak samo stało się z jedzeniem mięsa (nawet nie marzę już o reszcie produktów odzwierzęcych...). Zastanawiam się, jak to jest, że ludzie do tej pory nie doszli do wniosku, że jest to na tyle nieetyczne, że powinno być zakazane. Nie dość, że holocaust zwierząt przynosi szkody środowisku, powoduje, że ludzie na świecie głodują (jeśli ktoś mi nie wierzy, to polecam obejrzeć Earthlings czy ten wykład). Prawa zwierząt, po prostu. Ale chyba do tego nie dojdzie, bo wielu moich znajomych, których uważam za inteligentnych, nie dostrzegają tego problemu.

Cóż. Miejmy nadzieję, że kiedyś nie będzie trzeba przelewania krwi by żyć w dobrym świecie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz